Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.
—  78  —

Na wschodzie płoniła się, jak dziewczyna, różana zorza poranna. Uśmiechało się wszystko na okół. Spojrzałem po okolicy, i... zakląłem, jak pierwszy lepszy majtek z Landing.
Nie było mojego konia.
Przy drzewie zwieszało się smutnie lasso. Koń widocznie wysunął w czasie wiatru głowę, ze zbyt obszernéj pętlicy, i uciekł.

III.

Złożyliśmy z Harrysonem wielką radę wojenną.
Koń wysunąwszy się z pętlicy, mógł zejść tylko do parowu, bo innéj drogi nie było. Natomiast parowem mógł udać się, albo na wschód ku Bernardynom, w którymto razie nie trudnoby go było odnaleźć; albowiem potok w górze jest nie do przebycia, albo na zachód ku Anaheim.
W tym ostatnim wypadku, sprawa byłaby trudniejszą, z powodu iż potok w miarę spadku rozszerza się, a canion staje się coraz obfitszy w obszerne, pokryte lasem doliny. Myślałem także przetrząsnąć puszczę, wśród któréj stała nasza chata, ale Dżak upewnił mnie, że tak wielkie zwierzę, jak koń, nigdy nie zdołałoby przeniknąć w gęstwinę równie zbitą i poplątaną lianami. Jakoż tak było w istocie.
Wogóle przychodziło wątpić, czy opłacało się szukać konia. W nocy mogły go zjeść drapieżne