Szczególniéj odznacza sie tém pokolenie Moave, mieszkające na granicy Sonory. Wypytywałem się o te szczegóły bardzo dokładnie, miałem bowiem zamiar puścić się do Arizony z pierwszą lepszą karawaną górników lub osadników szukających roli. Obecnie dosyć to łatwo doprowadzić do skutku, w całéj bowiem południowéj Kalifornii panuje dość ożywiony ruch emigracyjny w tamtę stronę. Z tém wszystkiém, mimo tego ruchu, ponieważ sama Kalifornia, na przeszło sześciu tysiącach naszych mil kwadratowych nie posiada jeszcze miliona mieszkańców, w środkowéj zaś i wschodniéj swéj części, prawie jeszcze jest pustą, więc i przyrost ludności w Arizonie nie może być znaczny. Dziś można powiedzieć, że ogromny Stan ten po największéj części jest jeszcze bezludny. Główne miasta tameczne, Prescot i Tuscon, są osadami liczącemi zaledwie po kilkaset mieszkańców, w górach gdzieniegdzie istnieją małe osady „minerskie,” w rzadkich dolinach, obfitujących w drzewo i wodę, tu i owdzie trafi się ferma lub „estancia” pasterska, a zresztą tysiące mil gór i stepów są jeszcze głuche, milczące i bezludne. Większa część osadników prowadzi dotychczas życie pionierskie, to jest z palcem na cynglu od karabina. Górnicy i nieliczni pasterze po wybrzeżach rzek Gila i Colorado, żyją pod namiotami.
Kraj nie produkuje jeszcze tyle, aby się sam mógł wyżywić, a ponieważ metalu, mianowicie
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.
— 113 —