Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.
—  121  —

paściami, wieszają się z nieporównaną zręcznością. Kozieł, brodacz z miną starego rozpustnika, jest wodzem a przytém despotycznym władzcą całego stada. On najpierwszy wychodzi rankiem z koralu; on prowadzi całe stado, pobrzękując dzwonkiem i kiwając poważnie głową; on wybiera miejsce paszy, nie dozwala zbyt rozpraszać się małżonkom, nagradza pieszczotami posłuszne, nieposłuszne zaś karci umiarkowanemi ciosami rogów. Wogóle wydaje się rozwiązłym, ale poważnym, statecznym i pełnym ufności w siebie. Z powodu ogromnéj głowy, jeszcze większych rogów i obfitéj sierci, robi wrażenie wielkiego zwierzęcia, w rzeczywistości jednak jest mały, a gdy go ostrzygą, wygląda jak pierwszy lepszy chłystek. Z psów nic sobie nie robi. Gdy zobaczy obcego, idzie wprost na niego, wytrzeszczając głupowate oczy, kiwając brodą i spluwając głośno, jak gdyby z obrzydzenia. Jeżeli pies nie ustępuje, ale co zdarza się najczęściéj, zatrzymuje się wietrząc i przypatrując się także dziwolągowi; wówczas i kozieł zbliżywszy się o kilka kroków staje, przez chwilę patrzy, kicha jeszcze groźniéj, nakoniec zniżywszy rogi, rzuca się jak piorun na wroga.
Pies mój był ustawicznym przedmiotem podobnych napaści. Zdarza się że wojowniczy kozieł rzuca się i na swego pana, w chwili gdy ten otwiera koral, ale pan chwyta go wówczas za sierć, jedną ręką koło karku, drugą koło ogona, i bez dal-