swoich białych mężów. Wszystkie przytem są doskonałemi matkami.
Los tych, które wychodzą za białych, jest, w porównaniu do losu skwaw indyjskich, prawdziwie godny zazdrości. Jakkolwiek małżeństwa takie nie bywają najczęściéj uprzednio legalizowane, stają się jednak takiemi późniéj, na mocy prawa orzekającego, że mężczyzna, który żył z kobietą wolną lat trzy, ma uważać ją jako prawnie poślubioną, że zatém nie wolno mu się żenić z drugą, że w razie opuszczenia jéj musi myśleć o jéj utrzymaniu i t. p. Wogóle, zresztą, w Ameryce formy kościelne nie mają żadnego znaczenia, urzędowe zaś daleko mniéj, w stosunku do faktów spełnionych, niż gdzieindziéj. Tu nie potrzeba pośrednictwa praw, aby mężczyzna uważał kobietę, z którą żyje, za prawowitą swą małżonkę. Przytém, trzeba być chyba tu na miejscu, aby poznać dokładnie, jak idealnym mężem jest każdy rodowity amerykanin. On w swéj żonie czci swój „home,“ t. j. swoje ognisko domowe, swoją pozycyą obywatela, ojca dzieciom, swoją godność osobistą, słowem: całego siebie, bez względu na to, czy żona jego poślubiona jest przez pośrednictwo księdza, urzędnika, lub bez pośrednictwa, czy jest biała, żółta lub miedziana. Szacunek ten dla kobiet zdaje się tkwić głęboko we krwi téj rassy, sam zaś w sobie tak jest bijący w oczy i potężny, że udziela się nawet emigrantom niemcom i irlandczykom, którzy
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.
— 180 —