Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

skie i wogóle wszystko, co zwie się: „frutti di mare.“ Rybacy o bronzowych twarzach, z koszami na głowach, nawołują potężnym głosem do kupna swego towaru; polenta dymi na straganach; okrzyki: „aqua fresca“ lub „langurie! langurie!“ mieszają się z nawoływaniami rybaków. Pół-nagie dzieciaki, czarne, jak cyganięta i zamorusane, gryzą chleb św. Jana, grają po kątach w morę lub żebrzą, a na cokułach mostków śpią w cieniu robotnicy, powyciągawszy malowniczo swoje potężne członki. Wszystko odbywa się na ulicy. Tu gotują w żelaznym piecyku obiad, tam piorą bieliznę; na progach domów siedzą kobiety z obnażonemi piersiami, karmiąc dzieci; na placykach, przy studniach, gawędzą i chychoczą młode dziewczyny: wszystko to rozmawia głośno, giestykuluje i z żywością Włochom wrodzoną i mimowoli pozuje jakby od obrazu.
Przeszedłszy setkami mostów i uliczek całą długość miasta, kierujemy się od środka ku brzegowi i wydostajemy się na sam koniec Riva dei Schiavoni. Z jednéj strony kończy miasto wązki cypel, na którym założono ogród ludowy, z drugiéj widać wejście do Canale Grande. Riva Dei Schiavoni, to próg Wenecyi od zatoki. Szereg zatoczonych łagodnym łukiem domów i obszerny kamienny taras, pospinany w przerwach mostami zajmują cały brzeg. Podróżnik, wjeżdżający statkiem, ogarnia jednym ruchem oka większą część miasta, od ogrodu królewskiego Piazetty i Palaz-