gminnego, mimo tego jednak nie przestał on być ogniwem, wiążącém lud z poezyą, zatém życiową cechą téj ostatniéj. We Francyi nowy kierunek nie zwrócił się wcale do ludu. Cóż mu więc popozostało? Oto średniowieczna tradycya, jéj zamki, klasztory, rycerze jéj, wybujały indywidualizm, uosobiony w postaciach istotnie romantycznych aż do zdziczenia, a następnie tworzenie wedle tych wzorów nowszych już postaci, równie zdziczałych, równie wyjątkowo przeciwstawiających się społeczeństwu, niby dla niego zawielkich, a w gruncie rzeczy chorych na potworny rozrost własnego ja, wspaniałych, gdy się je bierze z dobrą wiarą, śmiesznych, gdy wionie na nie wiatr sceptycyzmu.
Jeślić teraz zgodzimy się, że poezya szczera i prawdziwa ma przyłożyć ucho do piersi narodowéj, podsłuchać bicia serca ludu, pochwycić jego uczucia, porywy i tęsknotę ku temu, co na tym świecie lichym, płaskim, powszednim jest lepszem; jeślić zadaniem jéj jest dosięgnąć to, co nie jest dośpiewane i z rozproszonych w całym narodzie pajęczych nici marzeń i myśli utkać wielką a śliczną tkaninę poezyi, to trudno zaprzeczyć, że romantyzm francuzki nie spełnił tego zadania. Był on niewątpliwie postępem, bo wywalczył swobodę dla ducha, rozkuł poezyę z kajdan przepisów, i wreszcie, wprowadził do niéj treść nową, o tyle wyższą od dawnéj, że ta średniowieczna tradycya była, bądźcobądź francuzką, nie zaś grecką albo rzym-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.
— 234 —