Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.
—  238  —

wistego życia, zapomnienia o niém. Doprawdy, pesymiści bardzo zbrzydzili ten świat, a rzeczywistość dopomaga codzień ich filozofii. Ta straszna rozterka między pragnieniem niepohamowaném szczęścia a konieczną niedolą, między wysileniami życia a nieuchronną śmiercią, rodzi ogólny nastrój, w którym człowiek, zmęczony aż nadto życiem, radby, niech na chwilę, o niém zapomnieć i choć w poezyi znaleźć jakieś pierwiastki wieczne, a błogie i kojące. Tymto wołaniom dusz umęczonych, tym dążeniom i potrzebom, bardzo przecie naturalnym, bo wrodzonym, naturalizm literacki nie czyni zadość.
Co więcéj, nie wiem, dlaczego tak jest; ale tak jest: raz stanąwszy na gruncie rzeczywistości, stacza się łatwo, jakby po równi pochyłéj, aż tam, gdzie rzeczywistość staje się płaskością, zaczyna wstydzić się każdego uniesienia i każdego porywu. Młodość, jéj egzaltowane słowo, jéj rumieniec zapału, bijący na twarz, jéj skry w oku wydają mu się przesadą. Doprowadzony do krańców, a doprowadzony bywa wszędzie przez jakąś fatalną konieczność, staje się bardziéj powszednim, i sromotniejszym niż życie samo. Zatraca się wówczas stopniowo trafny rzut oka na to, co jest prawdą piękną, a co obrzydliwą i ogólny poziom literatury spada coraz niżéj.
Tak stało się we Francyi. Romantyzm jéj był zbyt jednostronnym, a naturalizm, o który dziś „Fi-