Zdarzyło się przed pięciu lub sześciu laty, że w hrabstwie Marypoza odkryto w pewnéj miejscowości źródła nafty. Ogromne zyski, jakie kopalnie podobne przynoszą w Newadzie i w innych Stanach, skłoniły zaraz kilku przedsiębierców do zawiązania towarzystwa z celem wyzyskiwania nowo-odkrytych źródeł. Sprowadzono rozmaite maszyny, pompy, dźwignie, drabiny, beczki i beczułki, świdry i kotły; pobudowano domy dla robotników, ochrzczono miejscowość Struck Oil, i, po niejakim czasie, w okolicy pustéj i bezludnéj, którą przed rokiem zamieszkiwały tylko kujoty, stanęła osada złożona z kilkudziesięciu domów, i zamieszkana przez kilkuset robotników.
W dwa lata późniéj, Struck Oil, nazywało się już: Struck Oil city. Jakoż było to już: „city” w całém znaczeniu tego wyrazu. Proszę zauważyć, że mieszkał tu już szewc, krawiec, cieśla, kowal, rzeźnik i doktor francuz, który, w swoim czasie, we Francyi brody golił, ale zresztą człowiek „uczony” i nieszkodliwy, co już w amerykańskim doktorze znaczy bardzo wiele.
Doktor, jak się najczęściéj zdarza po małych miasteczkach, trzymał zarazem aptekę i pocztę; miał więc potrójną praktykę. Aptekarzem był równie nieszkodliwym, jak doktorem, albowiem w aptece jego można było dostać tylko dwóch lekarstw: syropu cukrowego i leroa. Cichy ten i łagodny staruszek mawiał zwykle swoim pacyentom:
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.
— 246 —