przed drzwiami, a panny Neuman nie było, kręcił się, jakby mu czego brakło.
Dawno już miałyby miejsce między nimi pewne zajścia czynne, gdyby nie to, iż Hans był pewny przegranéj w każdéj urzędowéj sprawie, a to tém bardziéj, że panna Neuman miała za sobą redaktora „Saturday Weekly Review.“ Hans przekonał się o tém, gdy rozpuścił wieść, że panna Neuman nosi biust sztuczny. Było to nawet prawdopodobne, bo w Ameryce zwyczaj to powszechny. Na następny tydzień jednak w „Saturday Weekly Review“ pojawił się piorunujący artykuł, w którym redaktor, mówiąc ogólnie o potwarzach „Doczmenów,“ kończył zapewnieniem uroczystém, jako „dobrze poinformowany,“ że biust pewnéj spotwarzonéj lady, jest prawdziwy.
Odtąd pan Hans pijał co rano czarną kawę zamiast białéj, nie chciał bowiem brać już mléka od redaktora, ale zato panna Neuman brała stale dwie porcye. Prócz tego, kazała sobie uszyć krawcowi suknię, któréj forma stanika przekonała ostatecznie wszystkich, że Hans był potwarcą.
Hans, wobec chytrości niewieściéj, uczuł się bezbronnym; a tymczasem niemka, stając przed sklepem każdego ranka, śpiewywała coraz głośniéj:
— Doczmen, Doczmen, Do—Doczmen, Do—Doczmen—men.
— Co ja jéj mogę zrobić? myślał Hans. Mam zatrutą pszenicę na szczury, choćbym téż jéj kury
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/264
Ta strona została uwierzytelniona.
— 254 —