Duch Jego był zawsze między nami, ale serca chciały mieć blizko jego ziemską postać, a oczy tęskniły do niej — i tęskniły tak długo, tak gorąco, że stał się wreszcie ów cud, który On, nasz wieszcz, pierwszy przewidział i wyśpiewał:
»Jak bajeczne żórawie na dzikim ostrowie,
»Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną
»I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,
»Każdy ptak chłopcu jedno pióro rzucił,
»On zrobił skrzydła i do swoich wrócił. —
I tak się stało. Nakształt owych ptaków, które zaklętemu królewiczowi rzucały swe pióra, wszyscy mieszkańcy naszej Ojczyzny, zarówno możni, jak biedni, póty z takiem wytrwaniem i z tak nieprzebraną miłością znosili swój grosz ofiarny, póki nie nadeszła szczęśliwa chwila, w której wieszcz wrócił do nas i stanął między nami — nasz Wielki i Umiłowany.
Jeśli kiedy żyjące pod prawem Chrystusa ludy wznoszą lub wznosić powinny posągi takim swym synom, którzy albo chwałą okryli swój naród,