tym na wpół świadomym siebie myślom, uczuciom instynktom daje Konopnicka wyraz tak potężny, jakiego nikt przed nią dać nie zdołał. W jej poezyi tkwi dusza chłopa i bije chłopskie serce; słychać w niej dzwony wiejskie i kołatki trzód, i brzęk kos i sierpów, i rodzinną nutę śpiewów wiejskich, a słychać z taką siłą i prawdą, że, wobec artystycznej doskonałości tych sielskich ech, otrzymuje się takie wrażenie, jakby ktoś grał na wysokim szczycie Parnasu na fujarce, wykręconej z polskiej wierzbiny.
Ale wspomniałem, że ona mówi nie tylko za ludzi. Jakoż ode wsi — prosta droga do natury. Tu znów poetka wkłada w nią własne serce i śpiewa za nią: za rolę żywicielkę i łany zbóż i za pachnące łąki i za mokre »niezabudki«, które »kupką całą tworzyły modre oczy«, jakby zdziwione, że ktoś potrafi tak za nie czuć i myśleć, — i za wierzby nadwodne i za brzozy, które płaczą co rano »perłami rosy«. A jest w tem ogromna szczerość — i rozległość pól, jest moc i światło, i barwa, woń, i takie życie, taki niepojęty dar zlewania się z naturą, iż mimowoli wydaje ci się, że, gdyby wiatr mógł poświstywać, a bór szumieć mową ludzką, to wiatr musiałby wiać, a las szumieć tylko Jej słowami.
I w tem tkwi ogromne znaczenie poetki i pieśni. Jeden z krytyków słusznie powiedział o Konopnickiej, że umieszcza ona swe serce w centrum
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.35.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.