gnackich opowiadano sobie dziwy o nagłości owej »passyi«. Mówiono, że przysiągł jej tego samego wieczoru, iż się ożeni z nią, albo nie ożeni z żadną. Dodawano jednak, że i ona rozkochała się w nim na umór — i że mu także przysięgła. Powszechne było wszelako mniemanie, że przysięgi dotrzyma tylko ona — on bowiem złamał już dużo podobnych przysiąg o same serca kochanek.
Mniemania tego nie dzielił tylko jenerał gwardyi królewskiej, pan starosta kałuski.
Kto był starosta kałuski?
Był to pan »sobiepan« i zarazem pan największy w Rzeczypospolitej: «le prince Zamoïsky» jak go pisali Francuzi. Miał koło miliona liwrów rocznego dochodu, «et les plus belles maisons du monde meublées admirablement», według słów królowej Ludwiki, a oprócz tego trochę wsi i miast, — razem: skromny kawałek ziemi, równy mniej więcej Saksonii.
A prócz tego był także młody i przystojny, także peregrynat; tańcowywał także na dworze królewskim w Luwrze, rad rozmawiał po francusku, wiedział, kto jest, co znaczy i nic sobie z nikogo nie robił, z wyjątkiem króla i królowej, których łaski wprawdzie nie potrzebował, ale których kochał.
On powstrzymał murami swojego Zamościa falę kozacką, on odrzucił jakby kopnięciem nogi
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.35.djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.
— 149 —