Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.4.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.

We dwa tygodnie po opuszczeniu letniego obozu, wjechaliśmy w granice Utahu, a podróż, lubo po staremu nie bez trudów, jednakże z początku szła raźniej. Mieliśmy jeszcze do przebycia zachodnią część Gór Skalistych, tworzących cały splot rozgałęzień pod nazwą Wasath Mountains. Ale dwie znaczne rzeki: Green i Grand River, których zlew tworzy ogromne Kolorado i liczne przytoki tychże rzek, przecinające góry we wszystkich kierunkach, otwierają w nich dość łatwe przejścia. Przejściami temi dotarliśmy po niejakim czasie aż do jeziora Utah, od którego zaczynają się słone ziemie. Otoczył nas kraj dziwny, jednostajny, posępny; wielkie doliny stepowe, okolone amfiteatrami tępo uciętych skał, następują tu jedne po drugich, wiecznie takież same i nużąco jednostajne. Jest w tych pustyniach i skałach jakaś surowość, nagość i martwota, tak że na widok ich przychodzą na myśl pustynie biblijne. Jeziora tu słone o brzegach jałowych i bezpłodnych.
Drzew niema; łysa na ogromnych przestrzeniach ziemia poci się solą i potażem, lub pokrywa się sza-