szłości ani słowa! Jeśli go dotrzymamy oboje, życzliwość przyjdzie sama przez się i możemy zostać z czasem przyjaciółmi. Co pan robił przez te dwa lata?
Pchałem taczkę życia, jak wszyscy śmiertelni. W każdy poniedziałek myślałem sobie, że za tydzień będzie znowu poniedziałek... Zapewniam panią, że jest w tem pewna rozrywka, widzieć jak się tak dni odwijają jak nici z kłębka, i jak wszystko, co się zdarzyło, oddala się, oddala i niknie stopniowo z oczu na kształt odlatującego ptaka...
Rozrywka to dobra dla tych, dla których nowy ptak z nową piosnką nadlatuje z przyszłości. Ale w przeciwnym razie...
W przeciwnym razie większa jeszcze może pociecha pomyśleć, że gdy się wszystko z kłębka odwinie, nie pozostanie nic. Wspomnienia bywają czasem bardzo bolesne; szczęście, że czas przytępia ich ostrza, inaczej kłułyby, jak ciernie.
Albo parzyły, jak ogień.
Mądra natura wymyśliła i na to radę. Ogień niepodsycany zgasnąć musi, a popiół nie parzy...
Mimowoli gonimy oboje tego ptaka, który odle-