wiać. Otóż zapragnęłam mieć swój portret, skreślony ręką mistrza Leona. Czy zechcesz pan go malować?
Pani...
Ach! lwie czoło pokrywa się zmarszczkami, zupełnie jakbym tem życzeniem chciała wyrządzić panu jaką obelgę...
Myślę tylko, że fantazye kobiet światowych są istotnie czasem bardzo niewytłumaczone i bardzo do żartów niepodobne.
Ta sprawa ma dwie strony! Pierwsza strona: formalna, przedstawia się w ten sposób: pani Jadwiga Karłowiecka prosi najuprzejmiej sławnego mistrza Leona o wykonanie jej portretu. Oto wszystko! Mistrz Leon, który, jak wiadomo, maluje ich mnóstwo, niema żadnego powodu do odmowy. Malarz nie może odmówić portretu, tak jak doktór pomocy. Pozostaje tylko druga strona... przeszłość... Ale umówiliśmy się, że o tem nie wolno nam wspominać...
Pozwól pani...
O przeszłości ani słowa, proszę bardzo! (Śmieje się). Ach! moja dyplomacya kobieca umie zawiązać węzeł i końce utopić w wodzie. Jakże się cieszę z pańskiego