Mam dwadzieścia trzy lat, więc nie mówię o wieku, ale można zestarzeć się moralnie. Czuję, że dziś w niczem nie jestem podobna do owej Jadwini z Kalinowic, którą pan... znał tak dobrze. Mój Boże! gdy dziś wspomnę to zaufanie i tę wiarę w życie, te złudzenia dziewczyny, która sobie i komuś pragnie być szczęściem, ten zapał do wszystkiego co dobre i szlachetne!... gdzie się to wszystko podziało, dokąd odeszło... I pomyśleć sobie, że byłam istotnie ot... polnym poczciwym kwiatkiem, a dziś...
A dziś... wielką damą...
Dziś, gdy widzę taki sceptyczny uśmiech, jaki widziałam przed chwilą na twarzy pana, wydaje mi się, że bywam śmieszną... Bywam nawet często, bo zawsze, skoro tylko siadam do idealnych krosienek i na kanwie przeszłości zapomnianej, minionej, wzgardzonej, zaczynam haftować kwiaty zwiędłe. To stara moda, z czasów, gdy jeszcze brano na seryo wierność i śpiewano pieśni o Filonie.
W tej chwili wpadasz pani w usposobienie najnowszej metody.
Mamże płakać, czy może nawiązywać nić przerwaną? Trudno! czasy się zmieniają! Bądź pan pewny, że mie-