Ta strona została uwierzytelniona.
I znowu zapanowało między nami milczenie. Ale po chwili Mirza znów:
— Henryk!
— Co?
— Beczysz?
Nie odpowiedziałem nic; nagle Mirza pochylił się, złapał ręką śniegu, podniósł mi czapkę, rozpruszył mi śnieg na głowie i przykrył ją znowu, mówiąc:
— To cię ochłodzi.