Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

ją swemi prośbami i swoją miłością. Przedstawił jéj przytem ucieczkę, jako prostą przejażdżkę do Chorzel po któréj mieli już być na wieki połączeni i szczęśliwi. Zapewnił ją, że potém sam odwiezie ją do nas napowrót, ale już jako swoję narzeczoną, że ojciec mój zgodzi się na wszystko, ja zaś muszę się zgodzić, a co większa, pocieszę się łatwo przy Loli Ustrzyckiéj w Ustrzycy. Zaklinał wreszcie Hanię i prosił i błagał. Mówił jéj, że on dla niéj poświęciłby wszystko, nawet życie; że nie przeżyje rozłączenia: że się utopi, zastrzeli lub otruje. A potém rzucił się jéj do nóg i tyle sprawił, że dziewczynka zgodziła się na wszystko. Skoro jednak ucieczka nastąpiła i skoro ruszyli z miejsca, Hania przestraszyła się i ze łzami poczęła go błagać, żeby wrócił: ale on nie chciał, bo jak sam ojcu mówił zapomniał wtedy już o całym świecie.
Tak opowiadał, księdzu Ludwikowi stary Mirza, a powiadał może i dlatego, żeby dowieść, że jakkolwiek Selim ważył się na krok szalony, ważył się nań jednak w dobréj wierze. Biorąc to wszystko na uwagę, ksiądz Ludwik nie podzielał gniewu ojca, którego oburzyła niewdzięczność Hani. Według księdza, Hania nie była niewdzięczną, była tylko zbłąkaną przez grzeszną, bo światową miłość. Z tego powodu udzielił i mnie ksiądz kilka budujących nauk o światowych uczuciach, ale ja tam wcale nie miałem za złe Hani, że jéj miłość była światową, zapłaciłbym tylko życiem za to, żeby była inaczéj skierowaną. Dla Hani czułem litość najżywszą, a przytém tak mi już serce przyrosło do niéj, że chcąc je oderwać, trzebaby było chyba je rozerwać. Prosiłem jeszcze księdza, żeby wstawił się za nią do ojca i tłómaczył mu jéj postępek tak, jak mnie