Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

W którym poznajemy ciało prawodawcze Baraniéj-Głowy i głównych jego przywódzców.

Nazajutrz było posiedzenie sądu gminnego. Ławnicy poschodzili się z całéj gminy, z wyjątkiem panów, alias szlachty, z któréj jakkolwiek kilku w powiecie było ławnikami, ale tych kilku, nie chcąc różnić się od ogółu, trzymało się polityki angielskiéj, to jest zasady nieinterwencyi, tak zachwalanéj przez znakomitego męża stanu Johna Bright. Nie wyłączało to jednak pośredniego wpływu „intelligencyi“ na losy gminne. Jeśli bowiem ktoś z „intelligencyi“ miał sprawę wówczas w wigilią posiedzenia zapraszał pana Zołzikiewicza do siebie; przynoszono następnie do pokoju przedstawiciela intelligencyi wódeczkę podawano cygaro i wtedy obgadywała się rzecz z łatwością potem następował obiad na który zapraszano pana Zołzikiewicza uprzejmemi słowami: „Ano siadaj, panie Zołzikiewicz! siadaj!“
Pan Zołzikiewicz téż siadał, a na drugi dzień mawiał niedbale do wójta: „Byłem wczoraj na obiedzie u Miedziszewskich, Skorabiewskich lub Ościeszyńskich. Hm! córka w domu jest: rozumiem co to znaczy!“ Przy obiedzie zaś pan Zołzikiewicz starał się zachowywać dobre maniery, jeść rozmaite zagadkowe potrawy, tak jak uważał, że inni jedzą i nie okazywać przytém, jakoby ta poufałość z dworem miała go zbytecznie cieszyć.