Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jak pójdziesz do wojska, to se do dom możesz parobka nająć; on cię ta zastąpi i przy chałupie i przy kobiecie.
Wesołość poczęła ogarniać zwolna zgromadzenie.
Nagle pisarz znowu otworzył usta: uciszyło się wszystko.
— Ale wy nie wiécie — mówił — w co wam się wtrącać a czego nie tykać. W to, że Rzepa groził żonie i dzieciakowi, w to, że obiecywał spalić własną chałupę, w to wy się wtrącać możecie i takiéj rzeczy płazem nie puścić. Kiedy Rzepowa przyszła na skargę, niechże od sądu bez sprawiedliwości nie odchodzi.
— Nieprawda! nieprawda! — zawołała z rozpaczą Rzepowa — ja się nie skarżyłam, ja ta nigdy żądny krzywdy od niego nie doznałam. O! Jezusie, o rany słodkie Boga żywego, chyba się świat już skończył!
Ale sąd się zagaił i bezpośrednim jego rezultatem było, że Rzepowie nietylko nic nie wskórali, ale jeszcze sąd, w słusznéj troskliwości o całość Rzepowéj, postanowił ją ubezpieczyć, przez zamknięcie Rzepy w chlewku na dwa dni. Żeby zaś na przyszłość podobne myśli nie przychodziły mu do głowy, postanowioném było przytém, żeby na kancelaryą zapłacił rubli srebrem dwa, kopiejek pięćdziesiąt.
Ale Rzepa rzucił się jak wściekły i krzyknął, że do chlewka nie pójdzie; co zaś do kancelaryjnego, to nie dwa, ale pięćdziesiąt rubli wziętych od wójta rzucił na ziemię wołając: „niech je se ta bierze kto chce!“ Zaczął się rozgardyasz straszny. Stójka wpadł i daléj Rzepę ciągnąć; Rzepa go pięścią, on Rzepę za łeb; Rzepowa w krzyk, aż jeden z ławników wziął ją za kark