Kępie szeroko rozlana woda, tony czerwone, tony ultra-maryny, tony prawie stalowe, to znów przechodzące w purpurę i fiolet. Perspektywa powietrzna — rozkosz! przejście od jednych tonów do drugich takie niepochwytne a cudne, że aż dusza piszczy — naokół cicho, świetlisto, spokojnie. Melancholia nad wszystkiem, że się chce wyć — i ta grupa w smutku, siedząca tak, jakby wszyscy od małego pozowali w pracowniach...
Odrazu mi w głowie zaświtało: oto mój obraz!
Miałem ze sobą szkatułkę i farby, bo bez tego nie chodzę i odrazu zacząłem szkicować, a przedtem jeszcze powiadam do Żydów:
— Siedźcie tak, ani się ruszcie! — rubla każdemu nim się zmroczy.
Moje Żydy w lot zrozumieli o co chodzi i jak w ziemię wrośli. Szkicuję, szkicuję! Andrusy powyłazili z wody i wkrótce słyszę za sobą:
— Maljarz! maljarz, co ukradł, to pada, że znaljazł!
Ale odezwałem się do nich ich językiem i odrazum ich sobie pozyskał, przestali nawet ciskać wiórami na Żydów, żeby mi nie psuć roboty.
Za to moja grupa wpadła niespodzianie w dobry humor.
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.