Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

— Żydy, — krzyczę: — smućcie się! — a starka odpowiada:
— Z przeproszenim pana malarza, czego się mamy smucić, kiedy pan obiecał nam po rublu? niech się ten smuci, co zarobek nie ma!
Musiałem im zagrozić, że nie zapłacę.
Szkicowałem jednak przez dwa wieczory, potem pozowali mi parę miesięcy w pracowni. Niech Światecki mówi co chce, obraz jest dobry, bo zupełnie nie zimny; jest w nim szczera prawda i ogromnie dużo natury. Zostawiłem nawet piegi młodej żydówki. Twarze mogłyby być piękniejsze, ale nie mogą być prawdziwsze i mieć więcej charakteru.
Takem o tym obrazie myślał, żem łatwiej przeniósł stratę Kazi. To też, gdy mi ją Światecki przypomniał, zdawało mi się, że to już ogromnie dawno było. Tymczasem Światecki naciągał drugi bót, a ja zacząłem nastawiać samowar.
Przyszła stara Antoniowa z bułkami, którą Światecki napróżno od roku namawia, żeby się powiesiła, — i zasiedliśmy do herbaty.
— Z czegoś ty dziś taki rad? — pyta mnie opryskliwie Światecki.
— Bo ja wiem! obaczysz, że nas spotka coś nadzwyczajnego.