niedołężne dzieci — to cóż! to trzeba żeby u nas dzieci miały prawo dusić niedołężnych rodziców.
Stało się! Piorun uderzył, kanapa jęknęła pod ciotkami, a ja zginąłem. Susłowski zamyka oczy, traci na jakiś czas mowę.
Milczenie.
Poczem rozlega się drżący ze zgrozy głos mego przyszłego teścia:
— Mój panie, spodziewam się, że jako chrześcianin...
— Dlaczegóż ja mam być chrześcianin? — przerywa Światecki, potrząsając złowrogo głową.
Drugi piorun! Kanapa z ciotkami poczyna dygotać jak w febrze, i leci w przepaść... Ja czuję, że pode mną również ziemia się rozstępuje.
Wszystko stracone, cała nadzieja na nic!
Nagle wybucha dźwięczny jak dzwonek śmiech Kazi, za nim wybucha śmiechem, nie wiedząc dlaczego, Jaczkowicz, za Jaczkowiczem wybucham, także nie wiedząc dlaczego,... ja.
— Tatku! — woła Kazia. — Władzio uprzedził tatka, że pan Światecki oryginał. Pan Światecki żartuje, a ja wiem, że pan Światecki ma matkę i jest dla niej najlepszym synem!
Szelma nie dziewczyna z tej Kazi! nietylko
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.