dają mi głowę, tną mnie w wyżej wzmiankowane uszy, w kark i czub...
Muszę mieć krawat trochę ciasno zawiązany, bo mi się robi duszno. Słyszę płacz pani Susłowskiej, który mnie rozczula, bo to w gruncie poczciwa kobieta, słyszę brzęk pierścionków, trzymanych na talerzu przez podskakującą kuzynkę. Chryste Panie, jaką ten Światecki musi mieć minę!
Wreszcie wstajemy. Kuzynka podsuwa mi talerz pod same oczy. Zamieniamy z Kazią pierścionki ...
Uf! jestem zaręczony! Myślę, że to koniec, ale nie, bo Susłowski wzywa nas, byśmy poszli prosić o błogosławieństwo wszystkich ciotek.
Idziemy. Całuję z pięć rąk podobnych do łap bocianich... Wszystkie ciotki spodziewają się, że nie zawiodę ich zaufania.
Jakie u dyabła mogły mieć we mnie zaufanie? Kuzyn Jaczkowicz bierze mnie w objęcia. Stanowczo muszę mieć krawat zamocno zawiązany...
Ale najgorsze przeszło. Mroczy się... Wnoszą herbatę.
Siedzę obok Kazi i ciągle udaję, że nie widzę Świateckiego. Małpa, napędza mi raz jeszcze niepokoju, gdy na pytanie, czy nie doleje do
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/046
Ta strona została uwierzytelniona.