Niech nas widzą razem...
Nadeszły też z Paryża i dwa truposze Świateckiego.
Obraz zatytułowany jest: „Ostatnie spotkanie“, a przedstawia chłopca i dziewczynę leżących na prosekcyjnym stole. Na pierwszy rzut oka pomysł tłómaczy się doskonale. Widać, że tych dwoje zmarłych kochało się za życia, że ich rozłączyła nędza, a złączyła śmierć.
Studenci, pochyleni nad trupami wyszli w obrazie trochę twardo, w perspektywie prosektoryum są wady, ale „truposze“ malowane pysznie. Takie trupy, że aż lodem od nich wieje. W „Salonie“ obraz nie dostał nawet odznaczenia, może dlatego, że jest okropnie przykry, ale krytyka go chwaliła.
Między naszą „malaryą“ jest bez wątpienia dużo talentów. Oto obok truposzów Świateckiego wystawił Franek Cepkowski: „Śmierć Koreckiego“. Ogromna siła i ogromny indywidualizm!
Światecki nazywa Franka idyotą, raz dlatego, że Cepkowski nosi grzywkę i brodę w klin, po wtóre, że ubiera się wedle ostatniej mody, a potrzecie, że jest okropnie dobrze wychowany, ceremonialny i wspomina dość często o swoich wysoce urodzonych krewnych.
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.