Dolce, chociaż rysunek oczu i brwi przypomina Sanzia w najszlachetniejszym typie.
Przestaję wreszcie jeść i patrzę, patrzę... patrzyłbym do śmierci.
— Nie byłaś wczoraj u mnie — mówi do Ewy Hela — myślałam, że popołudniu wpadniesz.
— Zrana miałam próbę, a popołudniu chciałam zobaczyć obraz Magórskiego.
— Widziałaś?
— Niedobrze, bo był tłok... a ty?
— Ja byłam zrana. Co za poeta! Chce się płakać razem z tymi żydami.
Ewa spogląda na mnie, a mnie dusza rośnie.
— Pójdę jeszcze ilekroć będę mogła — mówi znów Hela. Wybierzmy się razem, dobrze? Może dziś jeszcze? Taką miałam przyjemność nietylko patrzeć na ten obraz, ale pomyśleć, że to u nas znalazł się taki talent.
I nie uwielbiać tu tej kobiety!
Wtem słyszę dalej:
— Szkoda, że takie dziwne rzeczy opowiadają o tym Magórskim... wyznaję ci, żem umierała z ciekawości poznania go.
— Ach! — mówi niedbale Ewa.
— Ty go znasz? prawda?
— Mogę cię zapewnić, że bardzo traci na
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.