Cepkowskiemu. Taki między malarzami zwyczaj, zwłaszcza że w Warszawie brak modeli.
— Przyszliśmy ci zrobić niespodziankę — mówi Kazia — przy tem jak żyję nie byłam w pracowni. Ach co za nieporządek! Czy to tak u wszystkich malarzy?
— Mniej więcej, mniej więcej!
Pan Susłowski oświadcza, że wolałby znaleźć u mnie nieco więcej porządku i spodziewa się pod tym względem zmian w przyszłości. Mam ochotę rozbić mu na głowie moją lirę. Kazia tymczasem uśmiecha się z kokieteryą i mówi:
— Jest jeden pan malarz — wielkie nic dobrego! u którego będzie inaczej, niech tylko ja wezmę się do roboty... wszystko zostanie porządnie ułożone, ustawione, okurzone...
Tak mówiąc, podnosi do góry swój zadarty nosek, patrzy na festony pajęczyny, zdobiące kąty naszej pracowni — i dodaje:
— Bo to nawet i kupca może zrazić taki nieład... Przychodzi ktoś i odrazu znajduje się jakby na tandecie. Ot naprzykład ta zbroja, strach jaka zardzewiała. A tymczasem: zawołać służącej, kazać jej utłuc trochę cegły — i wszystko zacznie się świecić, jak nowy samowar.
— Jezus Marya! Ona mówi o kupcach i chce
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/077
Ta strona została uwierzytelniona.