— Sprzedałem swoje truposze.
— I to są pieniądze?
— Tak... jestem podły lichwiarz.
Ściskam Świateckiego, winszuję mu z całego serca, on zaś poczyna opowiadać, jak się to stało.
— Siedzę po twojem odejściu, aż przychodzi jakiś pan i pyta się, czy to ja jestem Światecki. Ja powiadam: „Ciekawym, dlaczegobym nie miał być Świateckim!“ Tak on powiada: „Widziałem pański obraz i chcę go kupić“. Ja mówię: „To dobrze, ale pozwól pan sobie powiedzieć, że trzeba być idyotą, żeby taki podły obraz kupować“. On znów na to: „Idyotą — mówi — nie jestem, ale mam fantazyę kupować obrazy malowane przez idyotów“. „Kiedy tak, to dobrze“ — powiadam... Pyta mnie o cenę, ja mówię: „A mnie co do tego?“ „Daję panu tyle a tyle“. „To dobrze! kiedy pan daje, to niech pan daje!“ On dał i poszedł. Zostawił mi kartkę z nazwiskiem Białkowski, doktór medycyny... Jestem podły lichwiarz i basta!
— Niech żyją truposze! Światecki ożeń się...
— Wolałbym się powiesić — mówi Światecki — podłym lichwiarz, nic więcej.
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.