Wieczorem jestem u Susłowskich.
Umieściliśmy się oboje z Kazią w saloniku w niszy, w której stoi kozetka.
Pani Susłowska siedzi przy stole oświeconym lampą i szyje coś do wyprawy Kazinej, pan Susłowski czyta z godnością przy tymże stole wieczorny numer „Latawca“.
Jest mi jakoś nieswojo — pragnę rozproszyć to usposobienie, przysuwając się bardzo blizko do Kazi.
W saloniku panuje cisza; przerywa ją tylko szept Kazi, którą próbuję objąć, a która odpowiada mi:
— Władziu, papo zobaczy.
Wtem „papo“ zabiera głos i poczyna czytać:
„Obraz znanego artysty Świateckiego, p. t. „Ostatnie spotkanie“, został nabyły w dniu dzisiejszym przez doktora Białkowskiego za rubli sr. 1.500“.
— A tak, powiadam, Światecki sprzedał go dziś rano.
Przyczem staram się znów objąć Kazię i znów słyszę jej szept:
— Papo zobaczy...