wija się jeszcze szczelniej w togę oburzenia i mówi daléj:
— Więc zaledwieś pan przestąpił próg uczciwego domu, już wnosisz ze sobą zepsucie, więc nie będąc jeszcze mężem tego nieszczęśliwego dziecka, już zdradzasz je w spółce kobiet lekkiej treści, już depcesz jego i nasze zaufanie, już łamiesz poprzysiężone słowo... I dla kogo? Dla teatralnej hetery?!
Tu porywa mnie ostatnia złość...
— Mój panie, mówię, dość tych komunałów. Ta hetera jest więcej wartą od dziesięciu takich fałszywych Katonów jak pan... Pan nie jesteś jeszcze niczem dla mnie i wiedz o tem, że mnie nudzisz! Mam pana dosyć razem z pańskim patosem, razem z pańskim...
Tu braknie mi słów, a zresztą nie potrzebuję ich więcej, gdyż Susłowski otwiera nagle kamizelkę, jakby chciał mówić:
— Uderzaj! nie oszczędzaj — oto pierś moja...
Ale ja ani myślę uderzać, oświadczam tylko, że idę sobie, z obawy, abym jeszcze czegoś więcej panu Susłowskiemu nie powiedział.
I rzeczywiście wychodzę, nie żegnając się z nikim...
Świeży powiew chłodzi moją rozpaloną głowę.
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.