Jest godzina dziewiąta wieczór i noc bardzo pogodna.
Potrzebuję się przejść, żeby ochłonąć do reszty, więc lecę w aleje Belwederskie.
Okna w willi Heli są ciemne. Widocznie niema jej w domu. Sam nie wiem, dlaczego sprawia mi to ogromną przykrość...
Żebym zobaczył choć cień jej na szybie, byłbym się uspokoił, a tak, porywa mnie nanowo złość...
Co ja z tym Ostrzyńskim zrobię przy pierwszem spotkaniu — nie wiem...
Szczęściem nie jest to człowiek, któryby się cofał przed odpowiedzialnością.
Tylko, właściwie mówiąc, o co ja się do niego przyczepię? Artykuł napisany jest z piekielną zręcznością. Wszakże Ostrzyński zaprzecza, żeby dziadem miał być przebrany malarz, staje niby w obronie Ewy, a jednocześnie zdradza całą tajemnicę przed Helą, widocznie stara się skompromitować Ewę w opinii Heli, na mnie wywiera zemstę za Kazię i w dodatku okrywa mnie śmiesznością.
Żeby choć nie był napisał, że mam inteligencyę przyćmioną! Stało się... W oczach Heli jestem
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.