Następne chwila milczenia, potem Swiatecki znów mówi:
— Ona tam po całych dniach beczy, aż patrzeć nie mogę.
Co to za poczciwa dusza!
W tej chwili i jego głos drga wzruszeniem, ale chrząka jak nosorożec i dodaje:
— Porządny człowiek tak nie postępuje.
— Światecki, zaczynasz mi przypominać papę Susłowskiego!
— Być może... wolę przypominać papę Susłowskiego, niż skrzywdzić jego córkę.
— Proszę cię, odczep się ode mnie.
— Dobrze! mogę cię nawet wcale nie znać...
Na tem kończy się rozmowa i od tej chwili nie gadam ze Świateckim.
Udajemy, że się nie znamy, co jest tem zabawniejsze, że mieszkamy ciągle razem, pijamy rano herbatę razem i żadnemu z nas nie przychodzi na myśl wyprowadzić się z pracowni.
Termin mojego ślubu z Ewą zbliża się...
Za pośrednictwem „Latawca“ cała Warszawa wie już o tem... Wszyscy na nas patrzą, wszyscy podziwiają Ewę. Gdyśmy byli na wystawie, otoczono nas tak, żeśmy się nie mogli przecisnąć.
Moja nieznana przyjaciółka przysyła mi znów
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/095
Ta strona została uwierzytelniona.