— All right! Zapewne do Big Trees?
— Tak jest.
— Jeżeli pan życzysz sobie obejrzeć fotografie drzew, wiszą one na dole.
— Dobrze, zaraz zejdę.
— Czy długo pan zabawi w Maripozie?
— Kilka dni. Potrzebuję odpocząć, a przytem chcę widzieć okoliczne lasy.
— Polowanie tu doskonałe. Niedawno zabito pumę.
— Dobrze, dobrze. Tymczasem pójdę spać.
— Good bye! Na dole jest książka hotelowa. w której pan raczysz zapisać swoje nazwisko.
— Dobrze....
Położyłem się spać i spałem aż do obiadu, o którym oznajmiono uderzeniami pałki w blaszaną górniczą miednicę. Zeszedłem na dół i przedewszystkiem zapisałem się do książki, nie omieszkawszy do swego nazwiska dodać: „from Poland“. Następnie udałem się do „dining room’u“. Targ widocznie już się skończył, handlujący rozjechali się do domów, bo do obiadu zasiadło kilka tylko osób. Dwie familie farmerskie, jakiś jegomość bez oka i bez krawata, miejscowa nauczycielka, która widocznie stale mieszkała w hotelu i jakiś starzec, o ile z ubioru i broni mogłem
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.