nia, patrząc na mnie tak, jakby mnie chciał błogosławić.
Otwieram usta i moje zdziwienie równa się jego rozrzewnieniu.
— Zobaczyłem w księdze hotelowej — mówi — pan jesteś z Polski?
— Tak jest. Czy i pan Polak?
— O nie! jestem badeńczyk.
— To pan był w Polsce?
— O nie! nigdy...
— A więc?...
Moje oczy otwierają się równie szeroko, jak usta...
— Panie — rzecze gospodarz — służyłem pod Mierosławskim.
— Tam do licha!
— To był bohater! to największy wódz w świecie! Jakżem szczęśliwy, że pana widzę... Czy on żyje jeszcze?
— Nie, umarł.
— Umarł! — mówi Niemiec, i siadłszy, ciężko opuszcza ręce na kolana, a głowę na piersi.
Nie wiedziałem sam, co mam zrobić. Nie podzielałem entuzyazmu pana Billinga dla M., ale w tej chwili entuzyazm ten był mi miłym i pochlebiał mi. Tymczasem p. Billing zwycięża swój
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.