Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

Dalej nieco przeciskają się przez tłum trzej konni pikadorowie. Słońce gra na ich białych, szerokokolistych kapeluszach. Są to mężczyźni atletycznej budowy, ale przytem chudzi i kościści. Wygolone twarze mają surowy i jakby skupiony wyraz. Siedzą na bardzo wysokich drewnianych siodłach, wskutek czego widać ich doskonale nad tłumem. Każdy z nich dzierży w ręku lancę, zakończoną drewnianą gałką, w której osadzone jest żelazne ostrze, nie dłuższe nad pół cala. Bronią taką nie może pikador zabić byka, może go tylko ukłóć lub osadzić przez chwilę na miejscu, ale w tym ostatnim razie potrzebuje mieć olbrzymią siłę w ramieniu.
Mimowoli, patrząc na nich, przypominam sobie ilustracye Dorego do „Don-Kichota“. Jakoż każdy z tych jeźdzców mógłby służyć za model do rycerza „smutnej postaci“. Ta chuda sylweta, rysująca się twardo w błękicie, wysoko ponad głowami tłumów, ta stercząca do góry lanca — i ów jasno-kościsty koń pod jeźdzcem, ten czysto gotycki zarys żywych istot — wszystko to odpowiada zupełnie pojęciu, jakie wytwarzamy sobie o rycerzu z Manszy, czytając nieśmiertelne dzieło Cerwantesa.
Lecz oto pikadorowie mijają nas i rozpycha-