wierzchu parkanu — i ginie, jakby się w ziemię zapadł.
Co się stało? Oto kapeador przeszkoczył na korytarzyk, ciągnący się między parkanem a pierwszym rzędem krzeseł.
Byk upatruje sobie innego, lecz zanim ruszył zkopyta, ów pierwszy kapeador wychyla głowę zza parkanu, jak czerwonoskóry Indyanin zakradający się do fermy białego osadnika — i przeskakuje znów na arenę. Byk ściga coraz zawzięciej tych nieuchwytnych nieprzyjaciół, którzy znikają mu zprzed samych rogów; poznaje wreszcie, gdzie się chronią, zbiera się z siłami, gniew dodaje mu rozpędu i nakształt wyścigowego konia, przeskakuje przez parkan, pewien, że tam wygniecie, jak robactwo, swych nieprzyjaciół.
Lecz oni w tej samej chwili przerzucają się, ze zwinnością szympansów, na arenę i byk biegnie pustym korytarzykiem, nie widząc przed sobą nikogo.
Cały pierwszy rzęd widzów przechyla się tym razem przez baryerkę, grzmocąc z góry byka laskami, parasolami, wachlarzami. Publiczność poczyna się rozgrzewać. Byk, który przeskakuje przez parkan, zapowiada się dobrze, podczas
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/267
Ta strona została uwierzytelniona.