nieznacznie konia prawą stroną ku napastnikowi, aby rumak, mający prawe oko przewiązane chustką, nie mógł cofnąć się w chwili napadu. Lanca o krótkiem ostrzu zniża się w kierunku byka; ów cofa się jeszcze. Zdaje ci się, że się cofnie zupełnie i ściśnięte twe piersi poczynają lżej oddychać.
Nagle byk wali się naprzód nakształt skały, toczącej się z góry w przepaść. Przez mgnienie oka widzisz lancę wygiętą, jak pałąk, którego ostry koniec tkwi w karku byka — i potem staje się rzecz poprostu ohydna. Potężna głowa i kark rozjuszonego zwierzęcia giną pod brzuchem końskim, rogi pogrążają się aż po nasadę we wnętrznościach; czasem byk podnosi i jeźdzca i konia w górę, czasem widzisz tylko wzniesiony zad koński, kopiący konwulsyjnie powietrze — zaczem jeździec pada na ziemię, koń wali się na niego i słychać chrobot siodła; z konia, jeźdzca i siodła tworzy się bezkształtna masa, którą rozszalały byk depce i przygważdża rogami.
Twarze nieprzywykłych do widowiska bledną. Widziałem w Barcelonie i Madrycie Angielki, których oblicza stawały się białe, jak płótno. Każdy, kto jest pierwszy raz w cyrku, ma wrażenie katastrofy. Gdy się widzi jeźdzca, zwinię-
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/270
Ta strona została uwierzytelniona.