tego wkłąb, gniecionego ciężarem siodła i rumaka, a nad tem wszystkiem rozszalałe zwierzę, maczające z wściekłością rogi w tej kupie mięsa, zdaje się, że dla człowieka nie masz żadnego ratunku i że służba podniesie tylko z piasku krwawego trupa.
Lecz to złudzenie! Wszystko, co się dzieje, leży w programie widowiska.
Jeździec, pod irchą i haftami, ma zbroję, która go broni od zgniecenia — upadł zaś umyślnie pod konia, aby ów zasłonił go swem ciałem od rogów. Jakoż byk, widząc przed sobą mięsista masę końskiego brzucha, na nim głównie wywiera swą wściekłość. Dodajmy do tego, że czas katastrofy liczy się na sekundy. Kapeadorowie opadli już byka ze wszystkich stron, ten zaś, chcąc się od nich opędzić, musi porzucić swe ofiary. Jakoż porzuca je, goni znów za kapeadorami; dymiące, zmaczane we krwi jego rogi znów zdają się dotykać tuż tuż ich pleców. Oni, w ucieczce, przeprowadzają go w drugą stronę areny, inni zaś tymczasem wydobywają zpod konia pikadora, który pod ciężarem zbroi ledwie może się ruszać — i przerzucają go za parkan.
Koń próbuje się także podnieść, często nawet podnosi się jeszcze na chwilę, lecz wówczas
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/271
Ta strona została uwierzytelniona.