kieć długie, przybrane — odpowiednio do kaftana banderillera — w niebieskie, zielone lub czerwone wstążki, a zakończone haczykowatem ostrzem, które raz wbite pod skórę, już z niej nie wypadnie. Ci poczynają krążyć koło byka, trzęsąc strzałami, wyciągając ku niemu ostrza, grożąc i podskakując. Byk toczy krwawemi oczyma, zwraca głowę wprawo, wlewo i spostrzega, że to są nowi jacyś nieprzyjaciele: „Ach — mówi widocznie do siebie — mało wam było krwi, chcecie więcej — dobrze!“ — i wybrawszy człowieka, rusza zkopyta.
Lecz cóż się to dzieje? Pierwszy z brzegu banderillero zamiast uciekać, pędzi ku bykowi — przebiega mu przed głową, jakby go chciał pominąć, lecz w jednej tej sekundzie zawisło coś tęczą w powietrzu: człowiek z pustemi już rękoma pędzi, ile siły w nogach, do parkanu, a w karku byka zostaje para barwistych strzał.
Po chwili tkwi już druga para, po chwili trzecia — razem sześć, o trzech kolorach. Kark zwierzęcia wygląda teraz jak gdyby przybrany w pęki kwiatów, lecz te kwiaty mają straszniejsze od wszystkich w świecie róż kolce. Za każdym ruchem byka, za każdym rzutem głową strzały poruszają się, trzęsą, przelatują z jednej strony
Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/275
Ta strona została uwierzytelniona.