Strona:PL Platon - Biesiada.djvu/25

Ta strona została przepisana.

Na te słowa zabrawszy głos Arystofanes, opowiadał dalej Arystodem, rzekł do niego: Rzeczywiście o uściła mnie całkiem czkawka, nie pierwej jednak, aż użyłem przeciw niej kichania. Dziwię się zatem, że ład w ciele pożąda takich hałasów i łaskotań, jakiem jest właśnie kichanie: bo ustała całkiem natychmiast, skoro użyłem przeciw niej kichania.
Kochany Arystofanesie, rzekł na to Eryxymach, uważaj, co czynisz. Zamierzając mówić, stroisz sobie żarty i zmuszasz mnie, bym uważał na twoją mowę, czy nie powiesz co śmiesznego, chociaż mógłbyś mówić w spokoju.
Wtedy Arystofanes odpowiedział mu ze śmiechem: Słusznie mówisz Eryxymachu, i niech słowa przeze mnie wymówione będą uważane za niewymówione. Nie czyhaj na mnie, bo ja jestem w strachu ze względu na zamierzoną mowę nie dlatego jednak, jakobym się bał, że powiem coś dowcipnego, to bowiem byłoby korzystnem dla mnie i odpowiedniem mojej Muzie, lecz, że powiem coś śmiesznego.
Trafiwszy[1] mnie, Arystofanesie, zawołał Eryxymach, myślisz że uciekniesz. Uważaj wiec na siebie i mów tak, jakbyś miał zdać sprawę. Może cię jednak zostawię w spokoju, jeżeli mi się spodoba.


Rzeczywiście Eryxymachu, rzeki Arystofanes, zamierzam mówić w inny nieco sposób, aniżeli mówiłeś ty i Pauzaniasz. Mnie mianowicie zdaje się, że ludzie zgoła nie zauważyli potęgi Erosa, gdyby ją bowiem zauważyli, budowaliby mu najwspanialsze świątynie i ołtarze i składali największe ofiary, nie tak jak obecnie, kiedy się z tego nic dla niego nie czyni, chociaż przedewszystkiem powinno się czynić. Bo jest on z bogów najprzyjaźniejszy człowiekowi, pomagając ludziom i lecząc takie zło, którego wyleczenie przyniosłoby największe szczęście rodzajowi ludzkiemu. Będę zatem próbował przedstawić jego potęgę, wy zaś będziecie nauczycielami innych. Przedtem jednak musicie poznać naturę ludzką i jej przemiany.

Pierwotna nasza natura nie była taką, jak jest obecnie, lecz całkiem inną. Z początku mianowicie byty trzy rodzaje ludzi, nie jak dzisiaj dwa, męski i żeński, lecz był jeszcze trzeci,

  1. Wyrażenie przysłowiowe o tych, którzy, popełniwszy jakiś zły czyn, myślą, że unikną kary (Suidas s. v. βαλών).