wielu miejscach wśród Hellenów i barbarzyńców, którzy dokonali wielu pięknych czynów i wytworzyli rozmaite cnoty. Takim ludziom pobudowano już nawet liczne świątynie za tego rodzaju dzieci, za zwykłe zaś nikomu nigdzie.
Tak daleko w naukę miłości możesz prawdopobodnie i ty Sokratesie być wtajemniczony; czy jednak będziesz zdolny zrozumieć ostatni i najwyższy jej stopień, do którego także dotychczasowe badanie zmierza, jeżeli ktoś postępuje należytą drogą, nie wiem. Przedstawię ci go atoli, mówiła, i nie zaniecham gorliwości, a ty próbój iść za mną, jeżeli podołasz. Kto mianowicie chce zabrać się w należyty do tego sposób, ten musi już w młodości zwracać się do pięknych ciał, a najpierw, jeżeli przewodnik dobrze go prowadzi, kochać jedno ciało i tutaj płodzić piękno mowy; następnie spostrzedz, że piękno jakiegokolwiek ciała jest pokrewne pięknu drugiego ciała i że, jeżeli mamy się kochaw pięknie zmysłowem, wielką jest głupotą nie uważać piękna we wszystkich ciałach za jedno i to samo; przyszedłszy zaś do takiego przekonania, musi zostać miłośnikiem wszystkich pięknych ciał, a zaniechać owej gwałtownej miłości do jednego ciała, lekceważąc taką miłość i uważając ją za drobnostkę. Dalej musi piękno w duszach wyżej cenić, aniżeli w ciałach tak, że, jeżeli napotka kogoś obdarzonego dzielną duszą a małą pięknością ciała, jest z niego zadowolony, kocha go, troszczy się o niego, tworzy i wyszukuje takie mowy, które młodzieńców mogą uczynić doskonalszymi, aby znowu był zmuszony spostrzedz piękno w zwyczajach i prawach i zauważyć, że wszelkie tego rodzaju piękno jest także ze sobą spokrewnione, by przez to piękno cielesne uważał za coś małego. Po zwyczajach musi się go prowadzić do nauk, aby zobaczył także w naukach piękno, a patrząc na różnego już rodzaju piękno, nie służył jako niewolnik jednemu pięknu, kochając piękność jednego chłopięcia albo jednego męża albo jednego zwyczaju, i przez to nie stal się nikczemnym i drobnostkowym, lecz, aby zwróciwszy się na wielkie morze piękna i rozpatrując się po niem, płodził wiele pięknych i wspaniałych mów i myśli w niewyczerpanem dążeniu do mądrości, dopóki pokrzepiony i wzmocniony przez to na siłach, nie zobaczy jednej następującej nauki, która się zajmuje pięknem następującem. Staraj się teraz, mówiła dalej, słuchać słów moich z jak największą uwagą. Kto[1]
- ↑ Od 210e do 211d korzystałem ze znakomitego tłumaczenia W. Lutosławskiego w dziele p. t. O pierwszych trzech tetralogiach dzieł Platona. Kraków 1896 str. 135.