Strona:PL Platon - Biesiada.djvu/55

Ta strona została przepisana.

zobaczyć samo boskie piękno jednokształtne? — Czy myślisz, że złe prowadzi życie taki człowiek, który tam kieruje swój wzrok i odpowiednim zmysłem patrzy na owo piękno i obcuje z niem? Alboż nie spostrzegasz, że jedynie tułaj dostanie mu się w udziale, jako patrzącemu na piękno wzrokiem, jakim patrzeć na nie można, tworzyć nie cienie cnoty, ponieważ nie styka się z cieniem, lecz prawdziwą cnotę, ponieważ styka się z prawdą, i że, skoro wytworzył i wypielęgnował prawdziwą cnotę, osięgnie miłość bogów i, jeżeli kto z ludzi, to on nieśmiertelność?
W ten sposób, Fedrusie i wy inni, rozprawiała Diotima i przekonała mnie. Przekonany zaś sam staram się także innych przekonać, mianowicie, że dla osiągnięcia tego dobra nie łatwo mógłby ktoś znaleść dla natury ludzkiej lepszego pomocnika nad Erosa. Dlatego też twierdzę, że każdy mąż powinien czcić Erosa i nie tylko sam cenię naukę o miłości i gorliwie ją uprawiam, lecz także innych do tego zachęcam i wielbię potęgę i dzielność Erosa i teraz i zawsze, o ile mogę.
Tę zatem mowę Fedrusie, jeżeli chcesz, uważaj za pochwałę wypowiedzianą na cześć Erosa, lub nadaj jej imię, jakie ci się podoba.


Kiedy Sokrates skończył, wszyscy go chwalili, jeden tylko Arystofanes chciał coś odpowiedzieć, ponieważ jego Sokrates, miał na myśli wspominając owo podanie[1], nagle jednak dobywanie się do bramy sprawiło wielki hałas, jakby pochodziło od nocnych biesiadników, i dała się słyszeć muzyka fletnistki. Więc Agaton zawołał: Popatrzcieno chłopcy! a jeżeli ktoś jest ze znajomych, zaproście; jeżeli nie, powiedźcie, że nie pijemy, lecz już wypoczywamy. I niedługo potem usłyszano w podworcu głos Alcybiadesa mocno podchmielonego i głośno krzyczącego, który pytał się, gdzie Agaton, i rozkazywał prowadzić się do Agatona. Poprowadziła go zatem do nich fletnistka podtrzymując go pod ramię i kilku innych z jego towarzyszy, a ten, mając ozdobioną głowę gęsto uwitym wieńcem z bluszczu i fiołków i bardzo licznemi wstążkami, zatrzymał się we drzwiach sali i zawołał: Witajcie przyjaciele! Czy męża dobrze podchmie-

  1. Porów. 205 d.