wydajesz się Alcybiadesie, w przeciwnym razie nie byłbyś starał się tak po mistrzowsku kręcąc się w kółko ukryć to, z powodu czego całą tę mowę wypowiedziałeś, umieściwszy to niejako mimochodem na końcu, jakobyś nie dlatego jedynie wszystko wypowiedział, aby mnie z Agatonem poróżnić, w tem przekonaniu, że ja nie powinienem nikogo kochać tylko ciebie jednego, Agaton zaś nie powinien być przez nikogo kochany tylko przez ciebie jednego. Nie uszło to jednak mojej uwagi, i zrozumiałem dobrze ton twój satyrowy i sylenowy dramat. Nie dozwól mu atoli, kochany Agatonie, odnieść przezto żadnej więcej korzyści, lecz staraj się, aby nas nikt nie poróżnił.
Zdajesz się, Sokratesie, rzeczywiście prawdę mówić. Domyślam się także, że dlatego usiadł w środku między mną a tobą, aby nas rozdzielić. Nie przyniesie mu to wszelako żadnej korzyści, gdyż ja przyjdę do ciebie i tam usiędę.
O Zeusie, zawołał Alcybiades, jakże wielką przykrość wyrządza mi znowu ten człowiek! Myśli, że powinien wszędzie brać nade mną górę. Jeżeli na nie innego, to przynajmniej na to pozwól, mój kochany, ażeby Agaton zajął miejsce wpośrodku nas.
Niemożebna, odrzekł Sokrates. Ponieważ tyś mnie chwalił, muszę zatem ja chwalić mojego sąsiada po prawicy. Skoro więc usiędzie Agaton poniżej ciebie, nie będzie przecież znowu mnie chwalił, nie otrzymawszy pierwej raczej ode mnie pochwały. Pozwól zatem na to, mój drogi, i nie zazdrość młodzieńcowi mojej pochwały, bardzo mam bowiem wielką, ochotę wielbić go.
Ach! Alcybiadesie, zawołał Agaton, nie mogę tutaj pozostać, lecz na wszelki sposób zmienię miejsce, aby przez Sokratesa być. wielbionym.
Oto zwykłe dzieje, rzekł Alcybiades: w obecności Sokratesa nie może nikt inny obcować z pięknymi. Jakże łatwo i dzisiaj wynalazł przekonywającą przyczynę, żeby ten oto zajmował miejsce obok niego.
Powstał więc Agaton, aby usiąść obok Sokratesa; nagle jednak przyszło bardzo wielu nocnych biesiadników do bramy, a znalazłszy ją otwartą, ponieważ ktoś wychodził, wpadło do środka i rozgościło się; i było wszędzie pełno hałasu, zniesiono porządek i zmuszano pić wino bez miary. Eryxymach zatem, Fedrus i kilku innych, opowiadał dalej Arystodem, wyniosło się szybko, jego żaś sen opanował, i on spał bardzo długo, ponieważ wtedy nocy były długie. Zbudził się
Strona:PL Platon - Biesiada.djvu/68
Ta strona została przepisana.