Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/63

Ta strona została przepisana.

tomstwa, czynią zaś to, bo ich prawo do tego zmusza, woleliby jednak pędzić życie bezżenne ze swymi przyjaciółmi: jednem słowem, czy są kochani, czy kochają sami, zawsze pożądają istot sobie podobnych. Jeżeli takiemu człowiekowi uda się znaleźć towarzysza, który jest prawdziwą jego połową, to obu opanowuje taka przedziwna przyjaźń i miłość, że nigdy, nawet na chwilkę, nie chcieliby się rozstać. Ludzie tacy, chociaż całe życie pędzą razem, nie mogą jednak wyjaśnić sobie, czego od siebie chcą, bo nie podobna przypuścić, żeby uciechy zmysłowe z taką gwałtownością ich wzajemnie łączyły. Widoczna, że dusze ich szukają czegoś innego, ale życzeń swych nie potrafią określić: zgadują tylko, przeczuwają i domyślają się. Gdyby nagle, w chwili, gdy spoczywają w swoich objęciach, zjawił się Hefest ze swemi narzędziami i zapytał: „Ludzie! Czego chcecie od siebie?“ a oni nie umieliby mu odpowiedzieć, wówczas pytałby ich dalej: „czyż pragniecie takiego nierozerwalnego związku, żebyście nigdy ani dniem, ani nocą z sobą się nie rozstawali. Jeżeli takie jest wasze życzenie, to zlutuję was i połączę tak, że nie będziecie już odtąd dwojgiem ludzi oddzielnych, lecz stworzycie jedną istotę i, dopóki wam życia starczy, istnieć będziecie wspólnie, a po śmierci w Hadesie połączę was w jedno. Pomyślcie więc i rozważcie, czy tego pragniecie i czy osiągnąwszy to, będziecie zupełnie zadowoleni?“ Jesteśmy pewni, że żaden z nich nie zaprzeczyłby słowom Hefesta i wyznał napewno, że usłyszał właśnie to, czego pragnął, a mianowicie połączenia, zrośnięcia się i zlania w jedno z ukochaną istotą. Przy-