do podobnego.“ Wiele myśli Fedra podzielam, ale nie zgadzam się na to, ażeby Eros był bogiem starszym od Kronosa i Japeta.[1] Przeciwnie, utrzymuję, że jest i najmłodszym z bogów i zawsze młodym. Owe dawne spory bogów, o których nam opowiada Hezjod[2] i Parmenides — jeżeli tylko opowieści ich są prawdziwe, były dziełem konieczności, nie miłości. Gdyby bowiem znalazł się w gronie bogów Eros, nie byłoby mowy o kalectwach, kajdanach i innych gwałtach. Zgoda i przyjaźń łączyłyby ich, jak teraz, kiedy Eros nad niemi panuje. Młodym więc jest Eros, a przytem wykwintnym. Trzebaby nam poety takiego, jak Homer, ażeby ten wykwint zobrazować. Tak bowiem Homer mówi o bogini Ate:[3] „ma stopy delikatne i chodząc, nie dotyka się ziemi, lecz stąpa po głowach ludzkich.“[4] Oto obraz wybornie malujący wykwint: nie może Ate chodzić po czemś twardem, tylko miękiej dotyka się powierzchni. Zastosowałbym to określenie i do Erosa: nie chadza po ziemi, ani po głowach, bo i te nie są miękie, lecz stąpa po tem, co jest delikatne i tam też przebywa: w sercu i duszach bogów i ludzi gniazdo sobie ściele, i to nie we wszystkich. Gdy spotka duszę z usposobieniem twardem, mija ją, a w łagodnej osiada. A kto nietylko nogami, lecz całem swem jestestwem dotyka tego, co jest
Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/68
Ta strona została przepisana.