Zrozumiałem także, jak byłem śmieszny, gdym się zgodził ze swej strony wygłosić także razem z wami pochwalną mową na cześć Erosa, i gdym się chełpił, że znam się dobrze na miłości, ja, co nawet nie mam pojęcia, jak wogóle coś chwalić! Rzeczywiście, w naiwności swej mniemałem, iż w pochwale należy tylko prawdę mówić i że całe zadanie polega na tem, ażeby wybrać to, co jest najpiękniejsze w przedmiocie pochwały i to najodpowiedniej zestawić. Bardzo też byłem pewny siebie, że przemówię dobrze, bo, jak sądziłem, znam prawdziwą zasadę chwalenia. Ale widać, że mój pogląd był błędny i że chwalenie polega na tem, ażeby przedmiotowi, który chwalić należy, przypisywać największą doskonałość; mniejsza o to, czy to, co się mówi, jest prawdą czy fałszem; w samej rzeczy tak wygląda, jakbyście się umówili udawać, że będziecie chwalić Erosa, a nie chwalić go rzeczywiście. Bo tylko dlatego, jak sądzę, przypisujecie wszystkie doskonałości Erosowi, i mówicie, że jest takim i takim, i że sprawia to a to, że chcecie, aby wydał się tym ludziom, którzy go nie znają, najpiękniejszym i najlepszym; bo chyba ludziom świadomym takim się nie wyda. Ten sposób chwalenia jest piękny i poważny, ale nie znałem go zupełnie wówczas, gdym się zgodził ze swej także strony pochwałę wygłosić: język więc mój dał tę obietnicę, nie rozum. Dajcie mi więc spokój, bo ja mów pochwalnych według tej metody jeszcze nie wygłaszam i nie byłbym do tego zdolny. Ale prawdę, na swój sposób, jeśli chcecie, nie według waszej metody, wam wygłoszę bo nie chce narazić się na śmieszność.
Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/73
Ta strona została przepisana.