Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/90

Ta strona została przepisana.

§ 27. Sokr. Z podziwem wysłuchałem wywodu Diotimy i rzekłem: Niezrównana w swej mądrości Diotimo! Czy istotnie tak jest?
A ona odrzekła, jak skończony sofista: Bądź przekonany, że tak jest. Zwróć tylko uwagą na ambicję ludzką. Wszak wyda ci się ona dziwną, a nawet nierozumną, jeżeli nie weźmiesz w rachubę tej żądzy, którą pałają ludzie, aby osiągnąć imię głośne i sławę nieśmiertelną. Ta to żądza daleko więcej niż miłość swych dzieci skłania ich do narażania się na niebezpieczeństwa, do poświęcenia swego majątku, do znoszenia wszelkiego rodzaju ciężarów, ba! nawet do ofiary z własnego życia. Czy myślisz, że Alcesta poświęciłaby się za Admeta, że Achilles szukałby śmierci po zabiciu Patrokla, że wasz Kodros umarłby dla zapewnienia władzy swym dzieciom, gdyby nie liczyli na to, że zostawią u potomnych niewygasłe wspomnienie swej dzielności, które dotąd śród nas trwa jeszcze? Napewno nie! Niema rzeczy, którejby dla tej nieśmiertelnej dzielności i sławy nie podjął się człowiek, a im jest lepszy, tem bardziej to uczyni, bo łaknie nieśmiertelności. Ludzie zatem płodni ciałem mają pociąg do kobiet, kochają się w nich i płodzą potomstwo, bo mniemają, że w ten sposób zdobędą sobie pamięć u potomności, szczęście po wszystkie czasy i nieśmiertelność. Inni ludzie, płodni duchem (bo są i tacy), mający więcej siły rozrodczej w duszy, niż w ciele, płodzą to, co jest właściwe duszy. A cóż jej jest właściwe? Mądrość i inne cnoty, których twórcami są poeci i wszyscy mistrze, którym przypisujemy twórczy genjusz. Najwyższą zaś i najpiękniejszą mądro-