Mówiąc to, wziął kilka wstążek i uwieńczywszy Sokratesa, znowu spoczął na łożu.
§ 31. Zająwszy miejsce, zawołał: „Dobrze, moi kochani! Zdaje mi się, żeście trzeźwi. Na to pozwolić nie mogę: trzeba pić — taki nasz układ. Królem festynu sam wybieram siebie, dopóki porządnie nie wypijecie. Agatonie! każ przynieść duży puhar, jeżeli masz jaki, albo lepiej, chłopcze! podaj no ten ochładzacz.“[1] Naczynie to mogło pomieścić w sobie około ośmiu kotylów. Kazawszy je napełnić winem, pierwszy je wypił, a potem kazał je napełnić i podać Sokratesowi, mówiąc: — Ta moja sztuka to furda wobec Sokratesa, bo on może wypić tyle, ile kto zażąda, i nie będzie pijanym. — Gdy chłopiec napełnił tę czarę, a Sokrates ją wypił, zapytał Eryksymach: No i cóż, Alcybjadesie, czyż przy kielichu nie będziemy rozprawiać, ani śpiewać, ale tylko pić, jak ludzie — spragnieni?
— Witaj, Eryksymachu, godny synu najlepszego i najmędrszego ojca! — rzekł na to Alcybjades.
— Ja cię także witam, ale powiedz, czem mamy się zająć? — odpowiedział mu Eryksymach.
Na to Alcybjades: — Zrobimy to, co rozkażesz: trzeba ci być posłusznym, bo:
„Za wielu mężów stanie lekarz zawołany.“[2]
Wydaj więc, jaki chcesz rozkaz! —
— Posłuchaj! — rzekł na to Eryksymach — Przed twojem przyjściem ułożyliśmy się, że każdy z nas