Strona:PL Platon - Dzieła Platona.pdf/219

Ta strona została przepisana.

z was ci, którzy zdają się odznaczać mądrością, męztwem, lub czémkolwiek dobrem, tak sobie postąpili, ściągnęliby na siebie niesławę; jak często widziałem wielu co się zdawali czemciś, a jednak skoro przed sądem stanęli, dziwactwa robili mniemając że im się coś złego stanie gdy będą umrzeć musieli, a skoro wy ich zachowacie przy życiu, zostaną nieśmiertelnemi. Tacy zdaje mi się wstyd Rzeczypospolitéj przynoszą: bo nie jeden cudzoziemiec może ztąd wnosić, że owi Ateńczykowie co celują przed innemi we wszystkiém dobrém, i którym w rządzie, w godnościach, wszyscy przyznają pierwszeństwo, nie lepiéj postępują nad kobiéty. Nie przystoi zatém Ateńczykowie, abyście wy, co się zdajecie być czemciś wyższém, mieli sami to czynić, albo pozwolili aby mi to czynili. Lecz owszem powinniście pokazać, że bardziéj potępiacie takich, co dla litości wprowadzają podobne przed sąd sceny, i wystawiają tym sposobem Rzeczpospolitą na pośmiewisko, aniżeli tych co się spokojnem! na wszystko okazują. Prócz sławy która na to nie pozwala, zdaje mi się jeszcze niesłuszném wcale błagać prośbami sędziów, i wyjednywać przez nie łagodny u nich wyrok. Owszem trzeba im wystawić stan sprawy i o prawdzie przekonać: nie na to bowiem zasiadają w Sądzie, aby ze sprawiedliwości łaski komu świadczyli, lecz aby ją ściśle wymierzali: bo przysięgają że dla nikogo względnemi się nie okażą, ale podług praw wyrokować będą. Nie wypada zatém abyśmy was do łamania przysięgi przyzwyczajali, a wy nas w tém utwierdzali, gdyż razem byśmy wykraczali. Nie chciejcie przeto Ateńczykowie, bym miał to względem was robić, co nie uważam ani za szlachetne, ani za przyzwoite, ani za zgodne z sumiennością religijną. Tembardziéj zaklinam was na Boga, nie żądajcie tego gdy mnie ten Melit o bezbożność posądza: albowiem gdybym was prośbami nakłaniał i wiódł do tego co się sprzeciwia waszéj przy-