wiedliwością i niesprawiedliwością, dobrem i złem, o czém teraz mowa. Czy mamy tu uważać na opinią czyli zdanie ludzi? lub też jednego, który zna rzecz najlepiéj, powiniśmy się bać i wstydzić więcéj niżeli wszystkich innych? Czyż nie uważając na niego, nie osłabiemy, i zniszczemy to, co przez sprawiedliwość utrzymuje nasz byt moralny, a przez niesprawiedliwość go psuje. Czy nie tak Kritonie?
Tak Sokratesie.
Jeżeli więc nieuważając na zdanie znających rzeczy, zniszczemy to, co nas tak moralnie utrzymuje, jak czerstwość utrzymuje ciało, jakże w tym stanie żyć będziemy mogli? Czy nie stanie się to samo co z ciałem?
To.
A czy można żyć gdy się ciało zepsuje?
Nie!
Jakże więc żyć można, gdy zniszczemy nasz byt moralny, który sprawiedliwość utrzymuje, a niesprawiedliwość psuje? Czy tę część istoty naszéj, z którą, jakakolwiek ona jest, wiąże się sprawiedliwość i niesprawiedliwość, mniéj cenimy niż ciało?
Nie!